Dzień dobry drogie Sówki!
Mam nadzieję, że wypoczęliście i macie dużo sił i chęci do dalszego poznawania świata:)
Dziś zostawiam dla Was opowiadanie wraz z pracą plastyczną.
Zadzwoniła babcia, ta która mieszka pod miastem, na wsi, i powiedziała, że
upiekła ciasteczka Ady – Przyjedziecie do nas? – zapytała.
- No pewnie! – zapewniła Ada i dotąd namawiała rodziców, aż się zgodzili na
wspólny wyjazd.
- Gdzie ciasteczka? – zapytała, gdy tylko zobaczyła babcię.
Olek nie był smakoszem ciasteczek, za to lubił towarzystwo dziadka. Odnalazł
go w sadzie obok domu. Dziadek obserwował niebo przez lornetkę. Olek zadarł
głowę. W oddali zobaczył jakieś drobne punkciki.
- Bociany wracają. Co za widok! – dziadek uśmiechnął się promiennie.
- Naprawdę?! – Olek rzucił się biegiem do samochodu po swoją lornetkę. Po
chwili był już z powrotem. – Zdążyłem?! Jeszcze je widać?! – pytał zdyszany.
Trzeba wam wiedzieć, że lornetki przybliżają i powiększają obraz, więc widok
był niezwykły. Olek tak bardzo zagapił się w niebo, że nawet nie zauważył Ady,
która przybiegła za nim z własną malutką lornetką. Patrzył na szybujące po
niebie bociany. Widział ich rozłożone skrzydła, długie wyciągnięte szyje,
czerwone dzioby, a gdy poprawił ostrość, zobaczył nawet pojedyncze pióra w
ogonach. Ptaki prawie nie poruszały skrzydłami, a jednak sunęły po niebie jak
papierowe samoloty albo małe szybowce niesione wiatrem.
- Też chciałbym tak latać. Szkoda, że nie mam skrzydeł – westchnął.
Dziadek się uśmiechnął. – Ptaki mogą latać nie tylko dzięki skrzydłom. Ich waga
też jest ważna. Są lżejsze niż my, bo mają lekkie dzioby i nieduże głowy. No i nie
posiadają zębów, żeby mniej ważyć.
Na niebie było tłoczno jak na autostradzie. Nie tylko bociany wracały do domu
na wiosnę. Leciały szpaki, pliszki i zięby. Jedne zawzięcie trzepotały
skrzydełkami, inne machały nimi tylko od czasu do czasu.
- Mógłbym na nie patrzeć bez końca. Żałuję, że tak późno poświęciłem się
obserwowaniu przyrody. Wierzcie mi, że to jest wyjątkowa przyjemność –
mówił dziadek. – Nawet nie wiecie, co wyprawiają zwierzęta, gdy sądzą, że nikt
ich nie widzi. Takich zabaw, psot i tańców nigdzie indziej nie zobaczycie. Olka
najbardziej zainteresowały zwierzęce psoty. – Pokażesz nam te psoty? – spytał.
- Oczywiście, wybierzemy się do lasu jutro z samego rana. Babcia pomoże nam
przygotować kanapki i termos z ciepłą herbatą. Zabierzemy też mapę terenu i
to, co najważniejsze dla obserwatorów przyrody…. - dziadek spojrzał pytająco
na wnuki.
- Ciasteczka! – wykrzyknęła Ada.
Olek popatrzył na siostrę z politowaniem. – Lornetki – poprawił ją.
Ich głosy wywabiły z domu tatę. Spojrzał w niebo na szybujące ptaki i
westchnął, podobnie jak wcześniej Olek. – Chciałbym latać jak ptaki.
- Lepiej nie. Musiałbyś wyrwać wszystkie zęby, a i tak byłbyś za ciężki – mądrze
zauważył Olek.
- Głowę też masz za dużą – dodała Ada.
- Nie mówiąc o braku skrzydeł – dorzucił rozbawiony dziadek.
Przyjrzyj się teraz bocianowi i jego częściom ciała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz